! zmieniłam w pewnym stopniu 6 rozdział, jest on teraz bardziej jasny, więc
jeśli macie czas warto przeczytać go jeszcze raz
Do domu dojechałam w niecałe 15 minut. Dochodziła
osiemnasta, a to oznaczało, że mam jeszcze chwilę czasu, bo z Zaynem umówiłam
się na dziewiętnastą. Zagotowałam wodę na kawę, włączyłam laptopa i odpaliłam
płytę Lany Del Rey, wybrałam kawałek pt. „Gods and Monsters”. Usłyszałam, że
gotuje się woda, więc poszłam zaparzyć sobie kawę, po chwili włączyłam Internet
i zalogowałam się na Facebooku i Twitterze. Na tablicy na FB przeważały nowe
albumy wakacyjnych zdjęć – z zagranicznych wycieczek czy letnich imprez, w
sumie nic konkretnego, więc przełączyłam się na Twittera. Od razu zauważyłam
„spam” Directioners, początkowo nie wiedziałam o co chodzi, ale po przeczytaniu
paru tweetów mnie oświeciło – dzisiaj była premiera nowego singla chłopaków -
„Little Things”. Jak ja mogłam o tym zapomnieć? Nie tracąc już więcej czasu,
czym prędzej weszłam na Youtube i w pasku wyszukiwania wpisałam „One Direction
– Little Things”. Kliknęłam na podgląd lirycs video. Kawałek rozpoczynał się
delikatnie, było słychać tylko dźwięki gitary. Piosenkę zaczynał Zayn, poczułam
ciary na plecach... Potem wchodził z tym swoim delikatnym głosem Liam. Poczułam
jak po policzku spływa mi łza, a potem następna… Piękna piosenka, to było
bardziej niż piękne, ale zabrało mi w tym momencie mowę, więc i tak nie mogłam
wymyśleć nic bardziej sensownego. Refren należał do Zayna i Liama, po nich był
Lou i ten jego słodki głosik. Po Louisie był zachrypnięty głos Harrego. Coraz lepiej. Przedostatnie solo
należało do Nialla, jego:
You'll never love
yourself half as much as I love you.You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you.
rozłożyło mnie na łopatki, ryczałam jak małe dziecko, łzy spływały mi na klawiaturę laptopa. Sięgnęłam po chusteczki.
- I to się nazywa tekst piosenki. Napisać piosenkę
wychwalającą wszystkie słabe punkty dziewczyn. - wycierając łzy przewróciłam
oczami i uśmiechnęłam się sama do siebie. Włączyłam kolejną piosenkę Lany i
dalej przeglądałam timeline Twittera. Dostrzegłam twitlongera jakiejś
dziewczyny, kliknęłam w link... To był
list, cudowny list, list ostatnich słów.
- "... ma raka" - przeczytałam i
zalałam się falą płaczu. - To nie dzieje się na serio! - krzyknęłam w
myślach z przerażeniem.Ponownie nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. On
umierał. Ryczałam. Znowu.
- Jezu, nie. - pomyślałam, a przed oczami stanęły
mi obrazy z przed roku, gdy zginęła moja koleżanka. Nie mogłam opanować płaczu,
a było już za piętnaście dziewiętnasta.
- Wiem co czujesz, przynajmniej po części -
chciałam napisać to tej dziewczynie. - To co się przeżywa, gdy stracisz kogoś
bliskiego jest nie do opisania. To po prostu straszne. W takich momentach chyba
nic nie jest w stanie ci pomóc, samemu trzeba znaleźć sposób na poradzenie
sobie z tym. Tyle, że to nie takie proste, tym bardziej, gdy myśl o niej/nim
męczy cię dniami i nocami, nie możesz zasnąć mając przed oczami jej/jego twarz.
Gdy zamykasz oczy widzisz tylko jej/jego imię. Modlisz się, czasem pomaga. Daje
chwilę wyciszenia ciała i umysłu. Jednak nie wszystkie noce są takie spokojne,
zdarzają się też te nieprzespane, gdzie nieprzerwanie wylewasz z siebie w
poduszkę łzy i rozpacz. Łzy to naturalny odruch. Powinny obmywać z ciebie cały
ból, żal, smutek, ale czasem ze łzami z naszego ciała wydobywają się tylko
substancje chemiczne, ich materialna cześć, a emocje nadal tkwią w sercu z
głęboko zapuszczonymi korzeniami, których wyrwanie zajmie jeszcze sporo czasu.
Nie raz chcesz się powstrzymać od płaczu, myśląc, że przecież on/ona nie
chciałaby/chciałby byś tak spędzał swoje najbliższe dni. Ale to jest
silniejsze... Z rozmyślań i wspomnień wyrwał mnie dzwonek telefonu, na
wyświetlaczu pojawiło się zdjęcia Zayna. Poczułam mocne ukłucie w sercu,
wzięłam głęboki oddech i kliknęłam 'odbierz'.
- Cześć Zayn, coś się stało? - odezwałam się
zamyślonym głosem.
- No hej Estella, jest dziesięć po, a ciebie nie
ma na Skype, nie wiedziałem co się stało, więc zadzwoniłem. - odparł.- Wszystko
ok? Masz taki smutny głos. - dodał po chwili.
- Szlag. Czemu on zawsze musi wszystko wyczuć? -
pomyślałam.
- Tak, jasne. - skłamałam. A może nie? Przecież
nic mi nie było... Prawda? - głupio pytałam się sama siebie.
- Jest dobrze, po prostu wzruszyłam się... waszą
piosenką. Mimo, że go nie widziałam
poczułam, że się delikatnie uśmiecha.
- Doprawdy? Oh, to miło. Przełączamy się na
Skype?
- Tak, oczywiście. - rozłączyłam się.
- Co z tobą Johnson? Nie umiesz uzewnętrzniać
się z uczuciami, czy jak? Czyżbyś nie rozumiała sama siebie?
- Nie, to nie to. Po prostu nie chcę go
obarczać swoimi problemami.
- Obarczać swoimi problemami? - powtórzył
mój wewnętrzny głos. - W końcu to twój przyjaciel. A ty zachowujesz się
jakbyś nie miała do niego zaufania albo nie potrafiła wydusić z siebie tego co
czujesz.
- A może nie potrafię? - odparłam z wyrzutem.
Głos nie odpowiedział.
Bo czasem już brakuje sił, by rano
otworzyć oczy, znowu wstać i być, ciągnąć życie za włosy. Potykać się o czyjeś
buty i własne słowa. Uwierzyć, że… a potem tego żałować. *1
Wstałam z krzesła, pomknęłam szybkim krokiem na
dół do łazienki, żeby poprawić makijaż. Rozmazany tusz wokół linii oczu i
podkrążone oczy nie były najlepszym widokiem. Idąc do góry zabrałam z kuchni
sok pomarańczowy i wróciłam do siebie do pokoju.
Zalogowałam się na Skype. Nie upłynęła nawet minuta jak na pulpicie wyskoczyło okienko z prośbą o połączenie. Odebrałam. Tak jak się spodziewałam miał wesołą minę. Moja twarz starała się zawtórować za nim delikatny uśmiech.
Zalogowałam się na Skype. Nie upłynęła nawet minuta jak na pulpicie wyskoczyło okienko z prośbą o połączenie. Odebrałam. Tak jak się spodziewałam miał wesołą minę. Moja twarz starała się zawtórować za nim delikatny uśmiech.
- Cześć. -
odezwał się pierwszy. Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, łzy były pierwsze.
Cierpię na arytmię uczucia. Mam stwardnienie rozsiane
emocji. I nieuleczalną wiarę, że kiedyś mi to minie.*2
-Estella, co się dzieje? - zapytał
zatroskanym głosem. - Wiedziałem! - powiedział nie biorąc oddechu. -
Wiedziałem, że coś jest na rzeczy, gdy odebrałaś takim głosem. - powtórzył
nieco spokojniej. Cisza wypełniła w pełni cztery ściany mojego pokoju. Milczałam,
bo mój mózg nie potrafił wymyślić nic sensownego co bym mogła mu
odpowiedzieć.
-Essie? - znowu nic. Próbowałam wykrztusić coś z
siebie.
Po chwili namysłu odparł: Cisza przyjacielu, rozdziela bardziej
niż przestrzeń. Cisza przyjacielu nie przynosi słów, cisza zabija
nawet myśli. *3 Po wypowiedzeniu tych słów i on zamilkł. Nie mogłam. Wiedziałam jakim jest wspaniałym człowiekiem, a przede wszystkim przyjacielem. Dobijająca myśl krążąca w moim umyśle, że mogłabym go stracić rozrywała mnie od środka. Rozryczałam się na dobre.
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale, abym przed tobą szedł wylewać żale.*4
- Przepraszam. Przepraszam cię Zayn. Zrobił minę
jakby nie zrozumiał tego co do niego powiedziałam. - Nie chcę cię stracić. -
wypowiedziałam na głos moje myśli jednocześnie próbując opanować rzekę łez. Na
marne.
- Estella, shh... Spokojnie, jestem tu. - jego
głos przybrał jedwabistą barwę. - Uspokój się, wszystko będzie dobrze. O nic
się nie martw, cokolwiek się stanie będę przy tobie. Zawsze i wszędzie będziesz
mogła liczyć na moją pomoc. Obiecuję. Tylko nie płacz już. Proszę. Mówił
to z taką troską i przejęciem, serce przepełniało mi się wzruszeniem.
Po chwili płacz prawie ustał, po policzkach spływały mi jedynie pojedyncze łzy.
Po chwili płacz prawie ustał, po policzkach spływały mi jedynie pojedyncze łzy.
- Lepiej? Powiesz mi wreszcie co się stało? Ell,
czemu płakałaś? - pytał zdezorientowany.
- Przepraszam... - powtórzyłam setny raz to samo
słowo.
- Już ci mówiłem, nie masz za co.
- Owszem, mam. Najpierw duszę w sobie wszystkie
emocje przed tobą, tłumacząc sobie to głupią wymówką, że nie chcę cię martwić,
bo masz swoje sprawy, potem wybucham ci falą płaczu, a ty nie wiesz co się
dzieje. Wybacz... Chyba nie umiem sobie radzić z własnymi emocjami... -
odparłam przecierając oczy.
Było mi głupio. Było mi tak wstyd. Chwilę
przemyślał co powiedziałam i odparł:Każdy czasem nie radzi sobie ze swoimi emocjami, to zupełnie normalne, naprawdę.
-A co jeśli zdarza ci się to niemal każdego dnia?
- zadałam mu pytanie retoryczne, zaczerpnęłam powoli powietrza, a następnie
zacytowałam tekst Sylvie Plath, według mnie idealnie wpasowujący się w moją
osobę: Zgrzytasz zębami, nienawidząc się za nadwrażliwość i
zastanawiając, jak ludzie potrafią znosić miażdżenie swej indywidualności przez
tyranizującą maszynę - maszynę przemysłu, państwa czy organizacji - całe swoje
życie.
Spojrzał na mnie nie do końca rozumiejąc czemu to tak przeżywam.
-Zanim potępisz człowieka za jego inność,
zdefiniuj wpierw czym jest normalność i pokaż jak sam zgodnie
z nią żyjesz. *5 Jednak
zrozumiał sens, przynajmniej po części. Tak czułam się inna. Inna, nie
wyjątkowa, i było mi z tym źle.
- Bądź silna tak jak ja myślę,
że jesteś. Jesteś silna swoją innością. *6 -
poradził. Jego nietypowa rada od razu wywołała u mnie nieśmiały uśmiech.
- Patrzcie,
nareszcie się uśmiechnęła! - zażartował. - Zapiszcie to w jakiejś kronice,
nastąpił historyczny moment. Wytknęłam mu język.
- Wariat. - powiedziałam na głos.
- Wszyscy chwilami jesteśmy wariatami. -
skomentował.
Pokręciłam głową śmiejąc się z niego.
Pokręciłam głową śmiejąc się z niego.
- To może teraz mi powiesz, co tobą tak
wstrząsnęło, że musiałaś tyle łez z siebie wylać? - powiedział nieco ciszej.
- Między innymi to. - powiedziałam, w tym samym
czasie wysyłając mu link do twitlongera tej dziewczyny. - Jest po polsku, będę
ci tłumaczyć. - chłopak na potwierdzenie kiwnął głową. Tłumaczyłam mu
twitlongera, przeszły mnie kilkakrotnie ciarki po plecach, wszystkie
wspomnienia ponownie powróciły, tak samo uczucie żalu i współczucia. Parę łez
spłynęło na klawiaturę, ale nie rozpłakałam się.
Gdy skończyłam tłumaczyć, powoli spojrzałam się na Zayna. Miał zaszklone
oczy, zauważyłam jak wyciera łzę z policzka. Nie krył wzruszenia, podobało mi
się to w nim. Przez chwilę milczeliśmy.
- Boże... - wreszcie się odezwał.
- Wiem. - wykrztusiłam z siebie po chwili.
Wiedziałam co ma na myśli, więc tylko przytaknęłam.
- Nie życzę tego najgorszemu wrogowi.
- Ja także.
- Essie...? - głos mu się załamał na moment.
- Tak?
- Przeżyłaś coś takiego? - zapytał nieśmiale cichym
głosem. W jego oczach tliło się tyle emocji... Nie umiałam tego opisać. Moje
dłonie były tak zimne, łza spłynęła mi po policzku. Szybko chwyciłam chusteczkę
i otarłam oczy.
- Nie do końca, ale jednak... - oparłam wreszcie.
Nie pośpieszał mnie, ponownie pozwolił przez moment wsłuchiwać się w ciszę. -
Rok temu zginęła moja bliska koleżanka... - zamknęłam oczy nie pozwalając, by
łzy znów znalazły się na moich policzkach.
- Współczuję. - jego usta wypowiedziały jedno
słowo, ale oczy przekazywały ich tysiące. Widziałam jak było mu mnie żal.
- Dziękuję.
- Za co? - zapytał lekko zdezorientowany.
- Za to, że jesteś. - odparłam ściszonym głosem,
pozwalając, by moje kąciki ust wykrzywiły się w nieśmiałym uśmiechu.
! jeśli dotarłeś do tego miejsca proszę kliknij u dołu 'przeczytane'.
to dla
mnie ważne, bo jest to dla mnie znak, że ktoś czyta moje opowiadanie.
z góry
dzięki.
*1 cytat ze strony
http://www.cytaty.info/
*2 cytat ze strony
http://www.cytaty.info/
*3 cytat autorstwa Haliny
Poświatowskiej
*4 A.Mickiewicz frag. wiersza
"Niepewność"
*5 cytat ze strony
http://www.cytaty.info/
*6 cytat ze strony
http://www.cytaty.info/
___________________________________
nareszcie dodany 7 rozdział w całości.
zaczynałam już wątpić w to, że kiedykolwiek to
nastąpi,
ale w końcu się zmobilizowałam.
jak widzicie zmieniłam zarówno adres bloga
(żeby nie było wątpliwości,
kiedyś gottabeyou-opowiadanieo1d.blogspot.com),
jak i wygląd.
mam nadzieję, że się wam podoba. hm?
co do rozdziału, to cóż, wydaje mi się,
że jest całkiem dobry. wiadomo, nie jakiś
genialny, ale taki całkiem, całkiem.
dajcie mi czas, poprawie się. wiedzcie, że
naprawdę się staram.
mam tyle pomysłów, a tak mało czasu na pisanie,
to nie fair.
ale od poniedziałku zaczynam rekolekcje,
więc jest prawdopodobieństwo, że 8 rozdział dodam
do środy.
czekam na wasze opinie w komentarzach. :) x
ps. jak widzicie zmieniłam imię głównej
bohaterki z Eleonora na Estella.
mam nadzieję, że to nie czyni wam żadnej
szkody.
jakby co obwiniajcie Dickensa za to, że
napisał 'wielkie nadzieje' i to,
że tak bardzo polubiłam tą
książkę,
że specjalnie muszę zmieniać imię bohaterki na
imię z tej oto książki.
Zapraszam do do spisu wszystkich blogów
OdpowiedzUsuńhttp://spis-blog.blogspot.com/
Oooow, jaki wzruszający rozdział ;')
OdpowiedzUsuńSkąd ty bierzesz te cytaty? Świetne :D
Awh, coraz bardziej lubię to opowiadanie, więc pisaj pisaj, a ja będę czytać :D
Jeśli ci się chce, to możesz informować mnie na tłiterze (@_TheSimpsonizer -> jakbyś zapomniała xD).
Noooo, chyba tyle ode mnie, oczywiście czekam na nexta ^-^
Cheers xxx
royal-life-with-one-direction.blogspot.com
eeej teraz sczaiłam :D wiedziałam że niedokładnie przeczytałam wczoraj 6kę, ale byłam strasznie zakręcona! cytaty jak u hey wild wind ^^ szkoda że tak depresyjnie się zrobiło w jej życiu. może jakieś wesołe wydarzenie pokoloruje świat?
OdpowiedzUsuńto się tak rzuca?
Usuńej, ale żeby nie było, że kogoś kopiuje, bo tak nie jest.
u mnie to bardziej ma się do danego bohatera, a u niej jakby to jakiś drugi narrator mówił no nie?
poza tym, ja mój szósty (od wtedy wpadłam na pomysł wspomnienia o wielkich nadziejach, i o ubarwieniu rozdziału cytatami z książki, pisząc 7 chciałam zrobić podobnie, ale żeby tym razem to były jak gdyby myśli bohaterów)miałam napisany wcześniej, niż wild wind dodała swój pierwszy rozdział. więc żeby nie było, że plagiatuje.
chyba bym się pocięła mydłem w płynie jakby ktoś mnie posądził o plagiat.
a odpowiadając na twoje pytanie, to 8 rozdział będzie taką tęczą po burzy, a więc czekaj cierpliwie :)
Obiecałam, że coś tu napiszę, a przede wszystkim, że nadrobię i o to jestem :) Tak jak pisałam Ci ostatnio, widać jak Twój styl powoli ewoluuje, więc proszę - nie przestawaj pisać, bo jeśli przestaniesz, a potem będziesz chciała wrócić do tego, to będzie to bardzo trudne - ja tak miałam. Mam nadzieję, że nie dostaniesz żadnej blokady artystycznej. Rozdział faktycznie zalatuje smutkiem, ale przez to robi się tylko ciekawiej :) Jedyne co mi przeszkadza to brak spacji po myślnikach, przy wprowadzaniu dialogu :) Komentarz, a w sumie dwa wyżej ktoś napisał że cytaty podobne jak u mnie, zupełnie mi to nie przeszkadza, szczególnie, że wprowadzasz słowa innych osób/autorów wierszy itp., u mnie wygląda to nieco inaczej i w sumie nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie ten komentarz. Bardzo Ci dziękuję za wsparcie i czekam na ósemkę, która - jak napisałaś, ma być weselsza :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIE ♥-♥
OdpowiedzUsuń